środa, 30 listopada 2011

porządek musi być ;)

Mała informacja, gdyby dwa pierwsze posty (które wcale pierwszymi nie są) wydały się nowym Czytelnikom nieco dziwne. Otóż pierwotnie o muzyce miało być tylko troszkę, ale mi się odwidziało :P Dwa pierwsze-pierwsze posty zostały usunięte, bo były zbyt smutne i sentymentalne, a przecież uśmiechać się trzeba :D

Tak więc będzie o muzyce. Różnej, bo nie znoszę ograniczeń w tej kwestii ;)


Endżoj!

I znowu o muzyce...

Musicie mi wybaczyć :P

Moja wierna fanka, Paprycja, domaga się nowej notki, to ją dostanie, o! :D O czym będzie? Let's see, shall we?

Będzie o muzyce, a jakże :) Poprzednim razem skrobnęłam co nieco o The Voice of Poland. Wtedy skupiłam się tylko na pierwszym odcinku, teraz zamierzam zebrać wszystkie do kupy.*

Większość moich znajomych w każdy sobotni wieczór, w miarę możliwości, zasiada przed telewizornią i ogląda zmagania młodych zdolnych. Do tej pory największą popularnością cieszyli się Monika Urlik i Damian Ukeje, jednak rośnie im poważny konkurent - Piotrek Niesłuchowski. Niby nie pozorny, a jakże interesujący. Wokalnie of kors, o innych aspektach jego bycia interesującym się nie wypowiem, bo w łeb dostanę** ;) Przyznam szczerze, że zrobił na mnie duże wrażenie podczas pierwszego odcinka, jeszcze na etapie Przesłuchań w ciemno. Pełen energii, nie do końca dokładny, jednak przyciągający uwagę. Potem gdzieś mi się zagubił, bo skupiłam się głównie na swoich zachwytach Moniką U. i Damianem U. (jeszcze gdzieś tam był Maciek Moszyński, ale odpadł przedwcześnie). I nagle, dwa tygodnie temu objawienie! Piotr fantastycznie wykonał piosenkę Zombie z repertuaru The Cranberries. I to było to! Występ pełen emocji, doskonale zinterpretowany tekst. Głos Piotrka przeszywający mózg na wylot i sprawiający, że chce się śpiewać razem z nim. Wielkie WOW! Ciocia Katriin jest pod wrażeniem. Dla wcześniej niesłyszących tego porywającego występu:

No tak, rzekła pewna Pani (pozdrawiam serdecznie :D), to mu akurat wyszło, nieźle zaśpiewał. I twierdziła tak, dopóki nie usłyszała jego kolejnego występu, który miał miejsce w minioną sobotę. Cud, miód i orzeszki! Energia jakby dopiero co wyszedł z elektrowni, świetna interpretacja, podskoki, zaskoki i takie tam, ze statywem na scenie ;) Występ Piotra sprawił, że wcześniej nieznana mi piosenka stała się jedną z moich ulubionych. I chwała mu za to, od co! A tak w ogóle, to facet ma fajny akcent, jak na studenta anglistyki przystało, o. A tu coś na dowód tego, co tam wyżej naskrobałam:

No dobrze, ale nie samym Piotrem człowiek żyje ;) W programie jest też wielu innych interesujących artystów. Warto bliżej przyjrzeć się sylwetce Rafała Brzozowskiego, który na początku był dla mnie, zaraz po Kasi Klimczyk, wielką pomyłką tego programu. Shame on me! Jak wcześniej pisałam, jego wykonanie Always grupy Bon Jovi naprawdę chwyciło mnie za serce. Ale pomyślałam, że akurat mu się udało. Nie ładnie, Katarzyno, nie ładnie. Facet z każdym programem udowadnia, że jednak wywalczył miejsce w programie całkowicie zasłużenie. Andrzej Piaseczny bardzo dobrze dobiera dla niego repertuar, nie nadużywając przy tym jego możliwości głosowych (co na przykład notorycznie czyni Kayah - ot choćby ostatni występ Filipa Moniuszki). W ostatnim odcinku Rafał odświeżył nieco zakurzony już utwór śpiewany niegdyś przez Artura Gadowskiego, Szcześliwego Nowego Jorku. Naprawdę dobra robota! Do posłuchania:

No, to może coś o paniach?
Nie wątpliwie jedną z jaśniejszych żeńskich postaci tego programu była Ewelina Kordy, która niestety w minionym odcinku powiedziała nam "pa, pa". Sam jej głos średnio mnie przekonywał, jednak jej umiejętność wcielania się w przeróżne postaci i lekkość śpiewania naprawdę robiły wrażenie.
Jak wcześniej pisałam, zdecydowaną faworytką do finału jest Monika Urlik. Śpiewa świetnie, to fakt, ale powoli przestaje mnie zaskakiwać. Po prostu wiem, że wyjdzie na scenę, da z siebie wszystko i na tym się skończy. Jej emocje jakoś przestają do mnie przemawiać. Ostatnio zaśpiewała w końcu polską piosenkę i zapaliło się małe światełko nadziei, że może znowu przesadzam i się czepiam.Na pewno się czepiam. I się nie znam. No dobra, może trochę się znam. Nie, nie, nie wrzucę tu owej polskojęzycznej piosenki, wrzucę najlepszy, moim zdaniem, występ Moniki.

No dobra, bo mi się laptop na kolanach przegrzewa. Na dzisiaj tyle. W jednej z najbliższych notek chciałabym napisać co nieco o najnowszym albumie mojego wspaniałego Nightwish'a. Tak, tak, do premiery jeszcze trochę czasu, a ja już znam go na pamięć ;) Ale nic nie napiszę, co by nie zdradzać wszystkiego o płycie tym, którzy jeszcze nie słuchali. Taka będę, a co! ;)

Cmokam w czółko moje cudowne Czytelniczki i serdecznie witam ewentualnych nowych Rozbitków :) Zachęcam do komentowania, polemizowania, słodzenia i innych form komunikacji międzyludzkiej :D

* chyba mi nie wyszło;)
** już jestem grzeczna :D

niedziela, 30 października 2011

The Voice of Poland

Oglądałam wczoraj pierwszy odcinek na żywo programu The Voice of Poland. Nie ukrywam, że jestem wielką fanką tego programu ;) Moimi ulubionymi jurorami są Nergal i Kayah, chociaż ta ostatnia, moim zdaniem, dokonała wczoraj złego wyboru. Wyrzuciła z swojej drużyny chłopaka, który zachwyca wszystkich swoim głosem, Maćka Moszyńskiego. Jego wykonanie Virtual Insanity Jamoroquai był doskonałe, jednak Kayah zadecydowała, że to właśnie on wraca do domu. A jeszcze kilka minut wcześniej mówiła, że to wspaniały chłopak, i że go "kocha". Widać nie aż tak bardzo. Szkoda, bo Maciek miał naprawdę duże szanse na wygranie tego programu.


Miłym zaskoczeniem wczorajszego programu był występ Rafała Brzozowskiego, który naprawdę pięknie zaśpiewał Always zespołu Bon Jovi. Od etapu castingów zastanawiałam się, co Andrzej Piaseczny w tym chłopaku zobaczył, że wziął go do swojej drużyny. Już wiem co. Rafał jest stworzony do ballad, takoż twierdzę.

Bardzo fajnie zaprezentował się też Antek Smykiewicz. Bardzo fajny chłopak, który pod opieką Andrzeja Piasecznego naprawdę ma szansę się rozwinąć i pokazać, co potrafi. Jego wykonanie The One I Love REM było chyba najlepszym wykonaniem tego wieczoru. I mimo małej pomyłki, z której świetnie wybrnął, nadal jestem zachwycona jego występem. Wszystko jedno, czy wygra ten program czy nie, wróżę mu fajną karierę :)

Żadna ze śpiewających pań mnie niestety nie zachwyciła. A szkoda, bo myślałam, że to właśnie żeńskie głosy będą główną siłą tego programu.

Musiało być trochę o muzyce, bo żyć bez niej nie potrafię :)